Postanowilam cos wrescie dodac. :)
Nie mam wogole czasu na pisanie, ale postaram sie dodac nastepna czesc w przyszlym tygodniu.
Bardzo was za to przepraszam.
Milego czytania :*
--------------------------------------------
Weszlas po drabinie do gory i chcialas skoczyc, ale sie zaczymalas.
- Co robisz? Dlaczego sie zaczymalas? - zadawala jedno pytanie po drugim.
- Nie moge. Patrz jak tu jest wysoko.
- Nie jest tak zle. - zchodzila na dol.
- Gdzie idziesz! - krzyknelas, ale twoja przyjaciolka nie uslyszala bo byla juz na dole.
Wzielas gleboki wdech i na 3 wskoczylas do wody.
- I jak sie czujesz? - zadala nastepne pytanie.
- Ale super. Musisz sprobowac. Ej.. i co? Popatrzyl sie?
- Moze innym razem.
- Nie zmieniaj tematu. Widzial to czy nie.
- Nie - krutko odpowiedziala.
- O nie. Mialam racje. - zasmucilas sie.
- Moze poplywamy?
- Ta jasne. Wskakuj.
(i.t.p.) weszla do basenu i zaczelyscie plywac. Chlapalyscie sie przy ty i smialyscie sie. Nagle zaczal cie ktos chlapac z innej strony.
- Aaa....Przestan aaa.. Co ty robisz?!. - krzyczalas.
- Przepraszam to nie do ciebie. Chcialem tylko kolege ochlapac. Przepraszam.- tlumaczyl sie chlopak.
- Nic sie nie stalo. - popatrzylas na niego.
On zrobil to samo i powiedzial.
- Jestem Harry - podal ci reke.
- A ja (t.i.). Milo mi cie poznac.
- Mi rownierz. - usmiechnal sie do ciebie, a ty odwzajemnilas to.
Wyszliscie z wody i zaczeliscie rozmawiac.
- Jestes tu sama? - zapytal.
- Nie. Z moja przyjaciolka. Tam jest - pokazalas palcem. - a ty?
- A ja z kumpli. - usmiechnal sie. - chyba cie z kas kojarze. - przygladal ci sie uwarznie.
- Napewno nie. Pierwszy raz cie widze.
- Masz jakies plany na sobote? - zmienil temat.
Zatkalo cie. Chlopak, ktory wczesniej nie zwracal na ciebie uwagi chce cie gdzies zaprosic. Chwila. On nie wie, ze mnie zna. Musze sie zachowywac normalnie.
- Sobote mam wolna, a czemu pytasz? - wiedzialas co chce ci powiedziec.
- No bo.. Emm.. - zaczal sie jakac. - Wiem, ze dzisiaj sie poznalismy, ale czy mialabys ochote pojsc ze mna do kina? - wydukal.
Jego oczu byly pelne nadzieji.
- Czemu nie. - usmiechnelas sie.
- Przyjde po ciebie. Ok?
- Nie, nie musisz. Spotkamy sie pod kinem.
- Ok. To o 15. Bede czekac. - pokazal swoje zeby.
- Ok. Musze juz isc pa.
- Do soboty.
Podeszlas do kumpeli cala w skowronkach.
- I jak? Opowiadaj. - nalegala (i.t.p.)
- Nie tutaj. Chodzmy do mnie.
Wzielyscie wszystkie rzeczy i poszlyscie w kierunku twojego domu.
* kilka minut pozniej.
- No opowiadaj. O czym rozmawialiscie?
- No wiec... Od czego zaczac. - nie przestawalas sie usmiechac.
- Od poczatku.
- No wiec... Gadalismy o takich tam rzeczach, a pozniej.. - przerwalas. - Aaa..
- A pozniej co??- nie mogla sie doczekac odpowiedzi (i.t.p.)
- A pozniej.. Zaprosil mnie do kina .... Aaaa....aaaa....aaaaaaaaaaaAaaaaaaaaa...... - zaczelyscie piszczec.
- Aaa.. Na prawde?! Nawet nie wiesz jak sie ciesze.
- Tylko najgorsze jest to, ze wydaje mu sie znajoma i ...
- Dlaczego?? - zdziwila sie.
- No bo powiedzial, ze gdzies juz mnie widzial.
- A ty co odpowiedzialas? - dopytywala sie.
- Ze pierwszy raz go widze i jeszcze najgorsze jest to, ze chcial po mnie przyjsc, ale powiedzialam mu, ze sama przyjde.
- I co zamierzasz zrobic?
- Czyli? - zdziwilas sie.
- To co zrobisz jak bedzie cie chcial odprowadzic? Bedziesz zgrywac niedostepna? Bo i tak czy inaczej dowie sie, gdzie mieszkasz.
- Nie pomyslalam o tym. Nie mam bladego pojecia.
- Ja tak samo. Zmienmy temat. Co ubierzesz sobie jutro na randke?
- To nie randka. - krzyknelas.
- Niech ci bedzie. To co ubierasz?
- Ostatnio mama kupila mi.. - podeszlas do szafy i wyciaglas z niej siekienke. - taka sukienke.
- Ale sliczna. Zaloz ja.
- Ok. To cuchy mam, a fryzura?
- Popros mame, aby ci zrobila koka.
- Dobry pomysl. Co ja bym zrobila bez ciebie!? - podeszlas do kumpeli i ja przytulilas.
* nastepny dzien.
Jest juz okolo 10...
--------------------------------------------
I jak wam sie podoba?
Prosze o komentarze, bardzo mi na tym zalezy.
<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
Czytasz=komentarz
:)