Jesli chcecie to macie mojego Trumbla
http://kasia763.tumblr.com
Na tym blogu będę dodawać własnoręczne przez ze mnie napisane opowiadania. Mam nadzieje, ze się spodobają. Mile widziane komentarze :*
W imieniu Wszystkich Polish Directioners i Was pragne poinformowac o akcji na twiterze ;)
Wiecej informacji tutaj :
Sprawdź @Kasia763Tweet: https://twitter.com/Kasia763/status/381812286694129664
Ps. Wejdzcie prosze to dla Nas bardzo wazne <3
Czytacie na wlasna odpowiedzialnosc:
Nadal siedzimy przed telewizorem. Nic ciekawego w nim nie leci.
- Idziemy do mnie? - zapytalam.
Na odpowiedz usmiechnal sie i pokiwal glowa. Jako pierwszy wstal z kanapy i pomogl mi wstac.
* w pokoju
Wlasnie wrocilam z lazieki. Jestem ubrana w pizame i moge isc spac, ale wcale mi sie nie chce. Mam ochote na cos innego. Zayn wpatruje sie we mnie z porzadaniem. Jego tenczowki dokladnie skanuja moje cialo. Podchodze do niego i daje mu buziaka, na co on lapie mnie za talie i kladzie mnie na lozku.
- Zayn.. - szepcze.
Brunet nie odrywa ust od mojej skury.
- Nie tutaj. - odpycham go od siebie.
Usiadl na lozku i popatrzyl sie na mnie jego pochlaniajacymi moje cialo oczami.
- Dlaczego? - przyblizyl sie do mnie - Ty tez tego chcesz.
- Nie jestesmy sami.
Ooo.. Jak ja jego pragne. Teraz, tu, natychmiast.
- Twoja mama spi, wiec.. - musnal moje wargi - Teoretycznie jestesmy sami. - usmiechnal sie uwodzicielsko.
Ten jego usmiech.. Teraz pragne go jeszcze bardziej.
- Pocaloj mnie! - rozkazalam.
Natychmiast wykonal moj rozkaz. Wbil sie momentalnie w moje usta i przegryzla dolna warge.
- Aaa.. - zasyczalam.
- Cii.. Bo obudzisz mame. - usmiechnal sie.
Wlozylam dlon w jego wlasy. Byly takie delikatne. Natomiast druga reka bladzila po jego torsie. Zjechalam dlonia do jego bioder i chcialam ja zdjac, ale on byl szybszy. Jednym ruchem zdjal ja z siebie. Teraz bez problemu moglam badac jego skore na brzuchu.
- Teraz twoja kolej. - oderwal sie ode mnie.
Zlapal za moja koszule nocna i w mgnieniu oka pozbyl sie jej, zostawiajac mnie w samych majtkach. Odruchowo zaslonilam rekoma swoje piersi, a mulat sie zasmial.
- Nie wstydz sie kochanie. - dotknal moich rak i delikatnie odslonil moje wdzieki - Jestes taka piekna. - polozyl sie na mnie, caluac moja szyje.
Zjezdzal coraz nizej i nizej, az dotarl do jednej z piersi. Na chwile sie odemnie odsunal, lapiac ja w dlon. Scisnal ja lekko na co syknelam najciszej jak umialam. Ponownie zblizyl sie do niej i zaczal ja calowac. Robil okragle ruchy jezykiem wokol niej. Przez caly czas moje palce wbijaly sie w jego plecy z roskoszy. Zamknelam oczy i zaczelam sobie to wyobrazac. Poczulam, ze przestal, ale za chwile przezucil sie na druga. Oddal kilka pocalunkow i wlozyl sutka do buzi. Zaczal sie nim bawic jezykiem. Nagle przegryzl go, a ja sie wzdrygnelam. Otworzylam oczy i ponownie wbilam mu pazuty w skore, tylko tym razem glebiej. Lekko jeknal i przestal bawic sie nimi. Popatrzyl sie w moje oczy, a ja sie usmiechnelam zadowolona.
- Teraz moja kolej.
Zayn wiedzial co mam na mysli. Obrucil nas tak, ze on teraz lezal, a ja na nim. Postanowilam usiasc na nim i dobrac mu sie do spodni. Najpierw usiadlam na nim okrakiem i zaczelam powoli bawic sie jego pasem od spodni. Bardzo sie nie cierpliwil i o to mi chodzilo. Wkoncu udalo mi sie odpiac go i zwielam sie za zamek i guzik. W mig poradzilam sobie z tym. Zeszlam z niego, a on podniusl swoje biodra, aby bylo mi latwiej sciagnac z niego spodnie. Gdy sie z nimi uporalam rzucilam je gdzie za siebie i ponownie usiadlam na nim. Bylismy tylko w samych majtkach.
- No to do dziela. - pewien siebie.
Podlozyl sobie dlonie pod glowe i czekal na moj ruch. Zaczelam od gory, aby go troszke wkurzyc. Najpierw czule pocalowalam go w usta, a nastepnie jezykiem zjezdzalam w dol klatki piersiowej. Dlonmi dotykalam jego niesamowite tatuarze. Moj wzrok przyciagnal jeden z tatuarzy. Nigdy go nie widzialam.
- Co to za tatuarz? - spytalam.
- Ktory? - podniusl sie.
- Ten. - pokazalam na napis. - Co to znaczy?
- Nazawsze razem.
- Cudowny. - ucalowalam w miejsce tatuarzu.
- To ty jestes cudowna. - pocalowal mnie czule. - Mam ochote na ciebie. - szepnal mi do ucha.
Na sama mysl sie usmiechnelam. Ja na ciebie tez.
- Moze taraz jest idealny moment na pojawienie sie Zayna juniora?! - zapytal.
- Mysle, ze najwyzszy czas.
- Ale pamietaj. Jestes mi winna przyjemnosc. - cwaniak.
- Tak oczywiscie. Nie zapomne. - dopiero teraz spodzialam sie, ze nie mam na sobie dolnej bielizny.
Popatrzylam sie zdziwiona na Zayna, ktory odziwo tez siedzial bez niej. Zasmialam sie i pocalowalam go.
- Jak to zrobiles?
- Odwrocilem twoja uwage. - zaczal smiesznie ruszac brwiami.
- Jesli chcesz miec dzieci to zacznij.
Czy mi sie wydaje, czy Zayn sie zawstydzil?! Nie, nie wydaje mi sie. Polozylam sie na lozku i czekalam na jego ruch. Powoli polozyl sie na mnie i pocalowal mnie w czolo.
- Ile chcialabys miec dzieci? - zapytal.
Znow chce mnie zagadac i bez mojej wiedzy wejsc we mnie. O nie ty ym razem mu sie nie uda.
- Kilka, nie wiem dokladnie. Dwojke na pewno, a ty?
Usmiechnal sie uwodzicielsko i odpowiedzial.
- Najlepiej cala gromatke.
- Jesli ty bedziesz rodzic, to nie ma sprawy. - zasmialam sie, na co Malik zrobil to samo.
- Pierwsze dziewczynka, czy chlopczyk?
- Chlopczyk.
- Chlopczyk? Myslalem, ze dziewczynka. - zdziwil sie.
Poczulam dziwne uczucie w dolnej czesci ciala. Syknelam.
- Przepraszam. - powiedzial blagajacym tonem.
- Nigdy wiecej nie odwracaj mojej uwagi. - krzyknelam polglosem.
- Juz nigdy tak nie zrobie. Myslalem, ze sie nie zorientujesz.
- Nie rozmawiajmy o tym.
Nie mam ochoty sie klocic. Chce go czuc, we mnie. Bardzo sie stesknilam przez ten tydzien. Bez jego dotyku, zapachu, pocalunkow to nie to samo. Czuje sie jak w niebie. Jestem tu z nim, sam na sam. Z moim narzeczonym, a juz wkrotce z mezem.
- Czy moge juz? - wyrwal mnie z przemysles.
Kiwnelam potakujaco glowa i zamknelam oczy.
- Jeszcze nie zaczolem.
- Wiem.
- To dlaczego zamkelas oczy? Boisz sie?
- Wcale sie nie boje. - otworzylam oczy.
Delikatnie zaczol sie poruszac. Automatycznie zamknelam oczy. Tak bardzo tego pragnelam. Otworzylam oczy. Brunet wlepial we mnie swoje oczy. Usmiechnelam sie do niego zadowolona, a on troche przyspieszyl ruchy. Robi sie coraz goracej, a Zayn co jakis czas przyspiesza ruchy. Juz nie wbijam paznokcji w jego skure, tylko lekko sciskam pszescieradlo. Jest to cudowne uczucie. Czuje jak Malik wchodzi glebiej i glebiej. Nie wytrzymuje i jecze.
- Ci....malenka. - stara sie mnie uciszyc.
Udaje sie to mu, gdy caluje mnie, nie przerywajac swojej czynnosci. Troche hamsko, ale mi to nie przeszkadza. Przegryza moja dolna warge i uwalnia ja. Brak mi tchu. Nie mam juz sily. Nic nie czuje, kompletnie nic. Jestem spelniona, tak samo jak Zayn. Powoli wyszedl ze mnie i szybko przykryl nas przscieradlem, poniewaz pod pierzyna bylo by nam za goraco.
- Bylas cudowna. - oznajmil.
- Dziekuje Zayn.
- To ja dziekuje.
Objal mnie w pasie, tak jakby bal sie, ze mu znowu uciekne. Postanowilam sie do niego obrocic i wtulic sie w jego rozgrzane cialo.
----------------------------------------------------------------------------------------
Proboje zakonczyc to opowiadanie, ale jakos tak nie moge skaczyc. Musze wkoncu wziasc sie za Harrego i..
No wlasnie :)
O ktorym mam zaczac pisac jak skacze o Zaynie?!
Jesli wam sie podoba dodajcie komentrz.
To na prawde motywoje :)
@kasia763
Gdy dotarlismy na dol, wszystko bylo przygotowane. Stol pieknie zastawiony, kilka dan na polmiskach, napoje itt.
Cala mama, a gdzie ona jest?! Pewnie w kuchni, jeszcze cos pichci.
- Musimy to zjesz, wiesz?!
Zayn popatrzy na mnie ze zdziwieniem.
- Kochanie. Ty musisz to zjesc. - droznil sie ze mna.
- To tez dla ciebie kotku. Wszystkiego musisz sprobowac.
- Wszystkiego?!
Zaczelam sie smiac, na odpowiedz pokiwalam glowa.
- Pomysl sobie co bedzie, gdy bedziemy przyjezdzac z dziecmi.
- Z dziecmi?! Czy ty... - jak na zlosc przyszla mama i przerwala na rozmowe.
- Pozniej dokonczysz - szepnelam mu do ucha - Mamo nie musialas.- tym razem zrocilam sie do kobiety.
- Nie moge patrzec, jak wy wygladacie. W Londynie na pewno nic nie jecie. Sama skura i kosci.
- Mamo! Jestesmy juz dorosli.
- Niech wam bedzie. Jedzcie, bo wystygnie.
Od czego tu zaczac?! Jak widac Zayn nie ma wiekszych problemow z wybraniem dania. Nabral sobie na talez wszystkiego po trochu.
Wezme sobie salatke.
Nabralam sobie lyzke i wzielam jedna kanapke chleba.
Mama wstala, a wczesniej wziela do reki polmisek z miesem i podeszla do mnie.
- Caly tydzien nic nie jadlas - nabrala mi najwiekszy kawalek miesa - Sama saladka napewno sobie pojesz. - glosno przelknelam sline.
Ten kawalek jest o wiele za duzy jak dla mnie. Uslyszalam chichoty dochodzace za mojego ucha.
- Czy cos cie smieszy? - zapytalam.
Nic nie odpowiedzial tylko dalej sie smial. Jak na mame przystalo podeszla tez do Malika i nabrala mu dwa kawalki miesa. Tym razem ja zaczelam sie smiac.
- Widze, ze musze sie za was wziasc. - usiadla na swoim miejscu.
- Nie trzeba. Damy sobie rade. - opanowalam smiech.
Nie chce codziennie jesc dziesiec sytych dan. O nie. Wielkie dzieki mamo.
- Dlaczego nie jesz? - wyrwala mnie z przemyslen mama.
- Zamyslilam sie.
- Zaynowi smakuje i to bardzo. Prawda?!
- Doskonale pani gotuje.
- Oh.. Dziekuje. Jestes bardzo mily. Chcesz dokladke?! - ponownie wstala z miejsca.
- Kolacja byla wysmienita. Dziekuje wiecej nie.. - nie zdazyl dokonczyc, a na jego talerzu pojawila sie dokladka.
Mamo uspokuj sie!
Nie chce to nie. Nie namawiaj go. Pozniej bedzie go bolal brzuch, a jego jekow moge nie wytrzymac.
- Mamo! - za chwile nie wytrzymam i moj ton nie bedzie taki lagodny jak teraz. - On juz nie chce.
- Dziecko. Mezczyzna wszystko zje co kobieta da mu na talez, a poza tym niech troche przytyje. Na dobre mu to wyjdzie. - usmiechnela sie do nas.
Ja juz nie mam sil zjesc calego miesa. Zjadlam tyle ile potrzebowalam, wiecej nie zmieszcze.
- No to wy jedzcie, a ja posprzatam.
- Pomoge ci. - wstalam.
- Sama dam rade. Ty usiadz i przypilnuj, zeby wszystko zjadl. - zniknela na sciana.
- Nie musisz tyle jesc, ale z drugiej strony przydalo by ci sie kilka kilogramow wiecej. - stwierdzilam.
- Moge juz nie jesc. - prosil.
- Nie! - zaczelam sie smiac. - Musisz troche przytyc.
- Chyba sobie zartujesz?! To ty powinnas bardzo duzo przytyc. - usmiechnal sie.
Ja mam przytyc. Byc tlusta swinia?!
Czy on napewno wie co mowi?!
- Napewno?!
- Tak jak najbardziej. - zlapal na moja dlon i ja pocalowal - To jest moje marzenie. - widzialam w jego oczach radosc.
- Ale i tak to zjesz. - usmiechnelas sie.
Malik wrocil do zjadywania, a ja postanowilam pomoc mamie.
* godzine pozniej
Siedzimy w salonie i ogladamy telewizje. Zastanawiam sie nad tym co Zayn wczesniej powiedzial. Chce, zebym duzo jadla i byla gruba, ale dlaczego? Myslalam, ze mu sie podobam taka jaka jestem. Nie zamierzam zrezygnowac ze swojej figury.
- Zayn mozemy porozmawiac? - zapytalam niesmialo.
- Tak, ale o czym?
- O tym co wczesniej mowiles.
- Byl bym bardzo szczesliwy. - ucalowal mnie w dlon.
- Naprawde. - zdziwilam sie. - Czy na pewno chcesz, abym wygladala.. - jak swinia - byla gruba?!
- Myslalem, ze chcesz byc. - zasmucil sie.
- Nie zartuj sobie. - usmiechnelam sie, a on byl dalej przebity.
- Dlaczego nie chcesz zostac matka?! To jest najlepsze co moze spotkac kobiete. - spojrzal mi w oczy.
Ze co?! Matka?! O czym on mowi?! Czy jemu od samego poczatku chodzilo o to?! Ale jestem glupia. Walnelam dlonia w czolo. Musze dokladniej sluchac, co ktos mowi.
- Przepraszam. Myslalam, ze chodzi ci o cos innego. - usmiechnelam sie do niego przepraszajaco.
- Nic nie szkodzi. - uspokojil sie. - O co ci chodzilo z tym, ze co bedzie, gdy bedziemy przyjezdzac z dziecmi?
Zaczelam sie smiac, bo przypomniala mi sie sytuacja przed obiadem.
- A z tym. - nie moglam sie powstrzymac od smiechu. - Jestem ciekawa ile bedzie musiala gotowac mama, gdy bedziemy miec wlasne pociechy.
Malik sie usmiechnal i pocalowal mnie w usta.
- Musimy kiedys o tym porozmawiac i o innych rzeczach - uwodzicielsko sie usmiechnal.
- Zostaniecie na noc? - przeszkodzila nam mama.
Znowu?! Musimy jak najszybciej stad wyjechac.
- Jeszcze nie wiemy. Raczej dzisiaj nie. - odpowiedzialam grzecznie.
...
----------------------------------------------------------------------------------------
I jak wyszlo?
Podoba wam sie?
Juz zaczynam pisac nastepny rozdzial :)
Jak tam w szkole?
Macie juz jakies oceny?
Ps.
Jesli czytasz skomentuj :D
Moj tt: @kasia763
- Oklamalem cie wtedy, bo.. Nie chcialem, zebys sie o tym dowiedziala.
- Ale o czym? - o czym on do mnie mowi?
- O tym, ze biore.. - Ze co kurwa..
- Jak mozesz prac narkotyki?! - stanelam i zaczelam na niego krzyczec - Myslalam, ze masz troche rozumu. Nie sadzilam, ze kiedy kolwiek wezmiesz to do ust..
- To nie tak - zaczal sie smiac.
- Co nie tak?! Nie dosc, ze palisz to bierzesz jeszcze jakies ziela.
- To nie prawda! - wstal z lozka. - Nie placz. prosze. - otarl moja lze.
Odrazu sie od niego odsunelam i odwrocilam sie do niego tylem.
- Czy naprawde myslisz, ze jestem do tego zdolny? - zlapal mnie za dlon, obracajac mnie o 180 stopni.
Spojrzal mi w oczy.
- Jestes do wszystkiego zdolny. - fuknelam.
- Ty tez - usmiechnal sie do mnie.
- Co to ma znaczyc? - zapytalam.
Co do cholery! Co kurwa sie dzieje z Zaynem. Nie sadzilam, ze moglby to sobie zrobic i ... Mi! Dlaczego on to robi!? Dlaczego?
- Ze jestes do wszystkiego zdolna, juz dwa razy mi ucieklas. Nie mam pojecia jak to zrobilas.
- Nie zmieniaj tematu! - krzyknelam - Dlaczego mi to robisz?!
- Chcialem dobrze.
- Trujac sie tym swinstwem?!
- Nie, nie rozumiesz!
- No to mi wytlumacz!
- Nawet nie dajesz mi szansy na to.
Krzyczelismy tak na siebie i nie moglismy przestac. Wrescie przestalismy drzec sie nawzajem. Ucichlam i usiadlam na lozku. Malik zrobil to samo, lapiac mnie ponownie za reke.
- Nie biore narkotykow. - zaczal sie smiac.
- No to co? - krzyknelam.
- I znowu to robisz. - westchnal.
- Co robie? - zdziwiwilam sie.
- Przerywasz mi.
- Przepraszam, juz nie bede.
Chyba, ale nie obiecuje.
- To nie narkotyki tylko tabletki.
Mialam mu przerwac, ale postanowilam siedziec cicho.
- Mialem je brac zawsze rano, godzine przed sniadaniem. I wtedy ich nie wziolem, bo zawczesnie sie obudzilas.
- I przez to mnie oklamales?! To jest smieszne. Nie mogles poprostu powiedziec, ze musisz zjesc tabletki?! - przez chwile sie zasanowilam - Z jakiego powodu musisz je zazywac? Czy jestes na cos chory? Prosze powiedz mi! Jakos sobie poradzimy. - wzielam dwona rekami jego dlon i mocno scisnelam.
On natomiast wolna reke polozyl na moim policzku i zaczal go gladzic. Jak mi tego brakowalo.
- Na szczescie nie jestem chory. Na czas poszedlem do lekarza, a on przepisal mi leki. - usmiechnal sie.
- Ale na co Zayn?! Na co?! - chcialam wiedziec.
- Dla ciebie chcialem pozocic papierosy. Tyle razy mowilas mi, abym przestal, a ja nie sluchalem. Mialabyc to niespodzianka. - sposcil glowe.
- Bardzo sie ciesze, ze bierzesz te tabletki..
- Juz nie! - dalej wpatrywal sie w swoje palce.
- Co to znaczy? - zdziwilam sie.
Dlaczego juz ich nie zazywa?!
- Od tamtego razu, nie jem tabletki.
- Dlaczego? - zlapalam za jego brode i podnieslam do gory.
Wpatrywalam sie w niego z uwaga.
- Sadzilem, ze nie sa mi juz potrzebne. Przepraszam.
- To ja przepraszam. Nie powinnam tak zareagowac.
- To moja wina. Za malo czasu z toba spedzalem.
Wtulilam sie w jego klate. Pachnial tak Zaynowo. Jak mi tego brakowalo. Jego ciepla, zapachu, dotyku, glosu itt. Dlugo by tu wymieniac.
- Obiecuje ci, ze jesli wrocisz, bede spedzac z toba wiecej czasu. Obie.. - nie zdazyl dokaczyc.
Wbilam sie w jego usta. Tak bardzo tego pragnelam. Zayn odwzajemnil to uczucie. Najpierw delikatnie, tak jakby sie bal, ze jestem porcelanowa lalka, ktora moze w kazdej chwili peknac. Z czasem nasz pocalunek sie poglebial, a nasze jezyki tanczyly ognisty taniec tanga. Przerwalismy pocalunek, gdy braklo nam tchu. Siedzac ocieralismy sie czolami.
- Bardzo mi tego brakowalo. - wydusilam z siebie.
- Bardzo cie kocham. Nawet nie wiesz jak bardzo. - pocalowal mnie.
- Ja ciebie bardziej.
Z naszych czulosci wyrwal nas drzwiek telefonu. Zerknelam na ekran i zauwarzylam nowa wiadomosc.
- Mama wyslala mi smsa. - otworzylam ja.
" Widze, ze sie pogodziliscie. Jesli jestescie glodni, zapraszam na kolacje. "
Cala mama martwi sie o nas.
- Jestes glodny? - zapytalam.
Na odpowiedz dostalam calusa w usta. Brunet wstal i podal mi reke, na co ja zlapalam za nia.
- Musisz cos zjesc. - troszczy sie o mnie.
Wyszlismy z pokoju i ruszylismy w strone kuchni.
...
----------------------------------------------------------------------------------------
Pisalam to dzisiaj rano i niejestem z tego dumna.
Moim zdaniem troche za ktorkie.
Moja opinia sie nie liczy tylko wasza, wiec zachecam do komentowania.
Jesli czytalas/les to zostaw po sobie komentarz
I znowu ta niezreczna cisza. Harry sie zawiesil. Nawet nie wiem czy oddycha, nie widze, zeby klatka piersiowa sie unosila i opadala. Albo zatrzymal akcje serca, co jest nie mozliwe, albo skupil sie na czyms tak mocno, ze zadna sila go nie ruszy. Co on chce mi powiedziec? Co jest takie wazne i zwiazane ze mna? Chwila moment. Czy on chce zrobic to co mysle? Usmiechnelam sie pod nosem na sama mysl o tym. Styles skupil sie teraz na mlynie.
- Chyba maja jakies problemy techniczne. - wymamrotal.
- Co chciales mi powiedziec? - zapytalam
- Nie.. wazne.
- Jak to nie wazne?! Przez chwila mowiles, ze jest to wazne i zwiazane ze mna. Chce wiedziec. Harry.. - popatrzylam gleboko mu w oczy.
Poprawil sie na lawce, scisnal nasze dlonie i wlepil swoj wzrok w nie.
Stoimy ciagle w tym samym miejscu, kolo nawet nie drgnelo. Ma szanse, aby mi cos powiedziec, a on z tego nie kozysta.
- Nie teraz. - puscil dlonie i usiadl wyprostowany jak wczesniej.
Ile razy jeszcze tak zrobi? Zaczynam sie denerwowac. Przysuwa sie i oddala, sciska nasze dlonie i je puszcza. Ile mozna? Harry pospiesz sie? I tak wiem co chcesz mi powiedziec! Tylko chce to uslyszec od ciebie!
- To kiedy?
- W odpowiednim momencie. - nawet na mnie nie spojrzal.
- Popatrz na mnie. - chyba musze mu w tym pomuc. - Teraz jest idealna okazja. - dotknelam lekko jego dloni, ale zaraz ja wrucilam.
Nabral powierza do ust i ponownie zlapal nasze dlonie. Jest na prawde zestresowany widze to po jego minie. Zrobil sie blady, a jego zrenice uwaznie przygladaja sie moim. Otworzyl usta i mial zamiar cos powiedziec, ale automatycznie sie zamknely.
- Jestes spiety. - niesmialo spojrzalam mu w oczy.
Wygladal jakby sie nad czym zastanawial, ale po chwili sie odezwal.
- Tak wlasnie na mnie dzialasz. - usmiechnal sie pod nosem.
Zarumienilam sie przez niego. On tez tak na mnie dziala, ale staram sie tego nie okazywac. Sposcilam glowe w dol i zaczelam sie usmiechac. Niespodziewanie zlapal mnie za bodbrodek i podniusl go na wysokosc swojej twarzy.
- Jestes jeszcze piekniejsza, kiedy sie usmiechasz. - spojrzal na moje usta, a za moment siedzielismy w oko, oko.
Jego zielone oczy przypominaly mi gwiazdy na niebie, lsnily,blyszczaly. Moglam sie w nie wpatrywac przez caly dzien i cala noc.
- Chcialem.. - zawiesil sie - Emm.. Czy chcialabys.. Um.. - dlawil sie swoimi swowami.
Tak, chcialabym, chce zostac twoja zona! Chwila co wyprawiam? Moj mozg nie mysli trzezwo. Co ja wygaduje. Jaka zona? Najpierw dziewczyna, a potem zobaczymy. Skupilam sie na rysach twarzy Stylesa i wsluchiwalam sie uwarznie.
- Bardzo mi sie podobasz. - ciagle wpatrywal sie we mnie.
- Naprawde? - Z jednej stony bylam zaskoczona, ale z drugiej szczesliwa.
- Tak. - szepnal i odwrocil wzrok.
- Ty tez mi sie podobasz. - spojrzal na mnie, a ja usmiechnelam sie do niego najladniej jak umialam.
- Czy chcialabys sprobowac? - niesmialo zapytal.
- Nie mamy nic do stracenia. - scisnelam jego dlon.
Uwodzicielsko usmiechnal sie do mnie.
Co za niesamowita chwila. Ahh.. To chyba sen. On i ja. Ja i on. Aww.. Nie chce sie nigdy obudzic. Never. Siedzimy tak i patrzymy sie na siebie. Jestesmy tylko my. Nic nas nie obchodzi. Siedzimy w ciszy, zero halasu, wzasku. Czy mi sie wydaje czy jeszcze nie naprawili mlyna?! Moze tym lepiej. Pobedziemy dluzej razem. Narescie Harry przerwal ta niezreczna cisze. Mozna powiedziec troche wkurzajaca, ale jeszcze chwile bym wytrzymala.
- Wiec.. Jestesmy razem?
- Jak widac. - w dalszym ciagu sie usmiechalam.
Jestem szczesliwa, ale bede bardziej kiedy mnie pocaluje. No dalej Harry.. Na co czekasz? Caluj!
- Wiec moge cie pocalowac? - jupi.
Juz myslalam, ze bede musiala zrobic pierwszy krok, ale jak widac jest dzentelmenem i sie najpierw pyta. Usmiechnelam sie pod nosem i odpowiedzialam.
- Nie musisz sie pytac. Jesli masz ochote to smialo. W kazdym miejscu, o kazdej porze.
Przyblizyl sie blizej mnie. O rany czuje motyle w brzuchu. Spojrzal jeszcze raz na moje oczy, a nastepnie na usta. Przycisnal mnie blizej siebie. Az mi sie goraco zrobilo. Zaczelam oddychac nerwowo. OMG.. Moj pierwszy pocalunek. Zamknal oczy i zrobil dziubek. Zrobilam to samo czekajac na jego ruch. Czulam jak jest milimetr ode mnie. Nasze nosy doslownie sie stykaja.
- Kurwa.. - wymamrotal Styles.
Co do cholery! Nie mogliscie tego wczesniej zrobic!? Tylko w takim momecie?! No kurwa.. Ja mam zawsze pecha.
Odetchnelam glosno, a Harry popatrzyl sie na mnie przepraszajacym wzrokiem.
* kilka minut pozniej
Jestesmy juz na ziemi.
Od momentu kiedy Harry wyznal swoje uczucie do mnie, nie poscil mojej dloni. Chce pokazac wszystkim, ze jestem jego dziewczyna, ale dlaczego nie chce mnie pocalowac?! Czy mam cos na twarzy?!
- Idziemy do strasznego domu? - zapytal loczek.
Bede go tak teraz nazywac. Loczek sweet.
- Do.. - zaczelam sie jakac.
- Tylko nie mow, ze sie boisz - przerwal chlopak
- Jestem dziewczyna i roznych rzeczy sie boje.
- Przy mnie nie musisz sie bac. Bede twoim strarznikiem.
On jest taki slodki, ze zaraz nie wytrzymam. Slodszy niz wata cukrowa, ktora teraz jem. Pocalowal mnie w policzek i pociagnal za soba. Dlaczego w policzek?! Dlaczego?!
Idac przez tlum ludzi spogladam na ich czynnosci. Jedni graja w zrzucenie wszystkich butelek. Inni rzucaja do celu, a jeszcze inni na kolejkach gorskich itd.
Idziemy wciaz przed siebie, gdy napotykamy wzrokiem wielki, przestraszny dom.
- Nie boj sie. - wyszeptal mi do ucha.
Czy ja w tym momecie sie trzese?! Nogi mi sie uginaja. Dobrze, ze Harry trzyma mnie za reke i dodaje mi sil, bo bym juz dawno zemdlala z wrazenia.
- No to co. Idziemy? - slodko zapytal - Jesli chcesz mozemy isc na cos innego.
...
----------------------------------------------------------------------------------------
Jest mi bardzo przykro, ze nie udzielam sie systematycznie w blogu, ale wiecie..
Szkola! Glopia szkola i do tego ostatnia klasa gimnazjum.
Mam bardzo duzo nauki, a malo czasu by sie pouczyc, a jeszcze prowadzenie bloga i inne obowiazki. Przez ostatki tydzien wogole nie mialam weny.
Postanowilam, ze bede dodawac 1 rozdzial w tygodniu.
Jesli wena by mi dopisywala beda czesciej :D
Czytasz=komentarz :*
Ps.
Wczoraj mial urodziny Niall :*
Wszzystkiego najlepszego Kochanie <3
Obiecalam wiec jest ;)
Nastepny rozdzial z Zaynem ;*
---------------------------------------------------------------------
Podeszlam do lozka i usiadlam na nim. Nastepnie wzielam laptopa na kolana i go odpalilam. Zalogowalam sie na twittera. Jak tu dawno mnie nie bylo. Postanowilam cos napisac, nie zwracajac uwagi na mnustwo twettow do mnie z prosbami o follow back.
"Wiecie kogo najbardziej nie nawidze? Ludzi, ktorzy na kazdym kroku krzywdza ukochana osobe"
Przez chwile zamyslilam sie. Czy powinnam to dodac?! Nacisnelam twetuj. Poszlo, juz nic sie nie da zrobic. Zapuzno!
- Czy naprawde mnie nie nawidzisz? - jego glos posmutnial.
Nie sadzilam, ze wezmie to na serio. To tylko twitt i nic wiecej.
- Jesli chcesz.. odejde na zawsze. Nie bede cie juz wiecej ranic. Chodz nawet nie wiem co zrobilem, ale widze, ze cierpisz i za to cie przepraszam. - zamilkl
Znowu lzy zbieraly sie w cacikach moich oczu, ale tym razem nie pozwolilam, aby wydostaly sie z nich. Podeszlam do drzwi i przysluchiwalam sie uwaznie.
- Znam ja. Napewno jej przejdzie. - pocieszala moja mama - Jestes moze glodny? - zmienila temat.
W odpowiedzi nic nie uslyszalam.
- Zrobilam kolacje, jesli chcialbys cos zjesc to smialo nie krepuj sie.
- Dziekuje. - wymamrotal.
Co ja robie! On naprawde mnie kocha i nie klamal z tym, ze nie odejdzie stad dopuki go nie wyslucham. Takich facetow jest malo. Jeden na milion, a jeden z nich jest moj. Jeszcze, bo jak dalej tak pojdzie to moge go stracic. Przekrecilam kluczyk w furtce i zastyglam.
Uslyszalam jak Zayn sie poruszyl. Nabralam pelno powietrza do ust i otarlam lzy. Zlapalam za klamke i przyciagnelam do siebie. Moim oczom ukazala sie wysoka sylwetka, ktora patrzyla na mnie z radoscia w oczach. W tych oczach, ktore tak bardzo kocham. Przyblizyl sie do mnie i polozyl swoje dlonie na moich rekach, a nastepnie przejechal po nich od gory do dolu, az dotarl do moich dloni, ktore scisnal z calej sily.
- All.. - pisknelam.
- Przepraszam, nie chcialem. - juz mialam cos powiedziec, ale odpuscilam sobie. - Chce miec pewnosc, ze mi juz nigdy nie uciekniesz. - rozluznil uscisk miedzy nami.
Popatrzylam wprost w jego oczy, chcialam widziec, jak mu sie swieca ze szczescia.
- Dlaczego pozwoliles mi wtedy odejsc? - to pytanie nie dawalo mi spokoju.
- Nie myslalem. Przepraszam. Nie wiedzialem co sie dzieje? Dlaczego ucieklas do sypialni, a pozniej sie spakowalas? Zaskoczylas mnie. Chcialem cie powstrzymac, ale cialo odmowilo posluszenstwa. - tlumaczyl sie.
- Dlaczego wtedy sklamales? - nie ustapie dopuki mi wszystkiego nie wytlumaczy.
Spuscil glowe i wpatrywal sie w swoje buty.
- Zayn. - dotknelam jego podbrutka i unioslam go lekko do gory.
Teraz moglam spojrzec mu gleboko w oczy. Jego zrenice swiecily radoscio-smutkiem.
- Obiecales, ze bedziemy sobie wszystko mowic. Te dobre i zle rzeczy.
- Przelknal glosno sline i zlapal ponownie za moje dlonie.
Jak mi brakowalo, jego dotyku i ciepla.
- Odpowiem ci szczerze na wszystkie twoje pytania, jesli ty odpowiesz mi na swoje.
- Zgoda. Mozesz wejsc.
Weszlismy do srodka i usiedlismy na lozku.
Usiadlam z jednej strony, a Zayn z drugiej. W ciszy wpatrywalismy sie w siebie. Uwaznie skanowal kazdy moj ruch.
- Dlaczego wyprowadzilas sie z domu? - przerwal ta niezreczna cisze.
Nadal wpatruje sie we mnie. Wcale sie mu nie dziwie. Wkoncu nie widzial mnie tygdzien i napewno tesknil. Tak samo jak ja za nim.
- Mialam juz tego dosyc.
- Czego? Czy tym powodem bylem ja? - zapytal
- Miedzy innymi.
- To znaczy? - dopytywal
- Od kiedy wrociles, bardzo sie zmieniles. Zaczoles palic, oklamywac mnie i.. - przerwalam na chwile.
Zerknelam na niego. Wciaz patrzyl na mnie jak w obrazek. Siedzial cicho i uwarznie sluchal co mowie.
- I Perrie. - dokonczylam.
Podniusl lewa brew do gory ze zdziwienia.
- Co takiego ci zrobila?
- Nic mi nie zrobila - jeszcze - ale grozila mi - lzy naplynely mi do oczu.
- Co takiego? - krzyknal.
Wstal z lozka i zaczal chodzic po calym pokoju.
- Dlaczego mi nie powiedzialas? - kucnal przede mna - Co takiego mowila?
- Ze mi cie odbierze. - pojedyncza lza splynela po moim policzku.
Zayn to zauwarzym i starl ja kciukiem, pocierajac przy tym moj policzek.
- Wszystko bedzie dobrze. - pocieszal mnie - Nic ci nie zrobi. - chcial mnie objac, ale w czas wstalam.
- A teraz ty odpowiesz mi na moje pytanie. - otarlam mokre policzki.
Malik usiadl na moim miejscu, aby lepiej mnie widziec. Poklepal miejsce obok siebie, abym usiadla obok niego, ale nie zrobilam tego.
- Dlaczego mnie oklamujesz. - popatrzylam mu gleboko w oczy.
Siedzial cicho ze spuszczona glowa.
- Zayn! - podnieslam glos - Odpowiedz. - spojrzal na mnie. - Ja odpowiedzialam na pytanie teraz twoja kolej.
Nabral powietrze i ponownie je wypuscil.
- Chcesz wiedziec?
- Oczywicie, ze chce. Jesli mamy byc razem to musimy sobie wszystko mowic. Te dobre i zle rzeczy.
- Usiadz obok mnie. - rozkazal. - Usiadz prosze.
Przewalilam oczami i usiadlam obok niego. Nie minelo kilka sekund, a zlapal mnie za rece. Siedzielismy i wpatrywalismy sie sobie uwaznie.
- Zayn! - zaczelam.
- No bo widziesz.. - zamyslil sie - Od czego tu zaczac?!
- Najlepiej od poczatku.
- No to moze zaczne od tego dnia kiedy wyjechalas. - czy to bylo pytanie? No dalej bo trace cierpliwosc.
- Oklamalem cie wtedy, bo.. Nie chcialem, zebys sie o tym dowiedziala.
- Ale o czym? - o czym on do mnie mowi?
- O tym, ze biore..
--------------------------------------------------------------------
Jak Wam sie podoba?
Czytasz=komentarz
Chce znac wasza opinie
@kasia763
Postanowilam pomoc Naszej Siostrze Directioner.
Stworzylam Twetta pod haslem:
#LetsHelpOurSisterDirectionerThePolishFulfillHerDream
Jest to akcja, w ktorej pomozemy spelnic jej marzenie.
Jesli Masz dobre serce podawaj to dalej i follownij @MartynKarolina
Jest to bardzo wazne.
Jest Nasza Siostra wiec dlaczego mamy Jej nie pomuc!?
W rodzinie sie pomaga, a zwlaszcza w Famili Directioners ;*
Karolina chce, aby chlopaki z One Direction zobaczyli, ze Polskie Directioners sa mile dla siebie, jak prawdziwe siostry.
Zrobmy tak, zeby naszs Akcja doszla do trendow.
Wiem, ze malo osob czyta mojego bloga, ale jakbyscie to przesylali dalej napewno by nam sie udalo.
Wiec jeszcze raz.
Akcja pod haslem:
#LetsHelpOurSisterDirectionerThePolishFulfillHerDream + follow @MartynKarolina
Dzieki za uwage i mam nadzieje, ze pomozenie Swojej Siostrze <3
Sprawdź @Kasia763Tweet: https://twitter.com/Kasia763/status/374446446088814593
Pozdrawiam @kasia763
Dzisiaj na TT poznalam mila dziewczyne ;)
Idzie jutro do 6 klasy.
Jest Directioner i ma wielkie marzenie.
Tak jak my chce dostac follow back od chlopakow ;)
Pewnie dziwicie sie dlaczego to pisze?!
Dostalam wiadomosc:
"Ja juz nie wytrzymuje. Jak widze, ze jakas dziewczyna dodaje na tt screena jak pisze z Niallem. Ja go kocham i zaczynam plakac, ze Mnie nie zauwarza, jak pisze do niego mile twitty. Chcialabym chociaz przez 5 minut z nim popisac, ale on nawet Mnie nie follownie bo mam za malo follow.
Blagam pomoz mi uzyskac 3.000. Wiem, ze to duzo, ale zrobie dla ciebie wszystko.
Za niedlugo bede miala powazne badania i za nim sie dowiem najgorszego, to chcialabym z nim popisac. @MartynKarolina "
Jesli ktos ma serduszko niech jej pomoze ;*
Ja kazdemu pomagam jak moge, ale sama rady nie dam.
Chce spelnic jej mazenia.
Wiec zrubmy wielkie follow dla @MartynKarolina
Jest nasza siostra, ktora nas kocha <3
Zrobmy to dla niej
To tylko kilka sekund, a dla niej to cale zycie
Ps. Jesli followniesz daj znac ;*
@kasia763