Gdy dotarlismy na dol, wszystko bylo przygotowane. Stol pieknie zastawiony, kilka dan na polmiskach, napoje itt.
Cala mama, a gdzie ona jest?! Pewnie w kuchni, jeszcze cos pichci.
- Musimy to zjesz, wiesz?!
Zayn popatrzy na mnie ze zdziwieniem.
- Kochanie. Ty musisz to zjesc. - droznil sie ze mna.
- To tez dla ciebie kotku. Wszystkiego musisz sprobowac.
- Wszystkiego?!
Zaczelam sie smiac, na odpowiedz pokiwalam glowa.
- Pomysl sobie co bedzie, gdy bedziemy przyjezdzac z dziecmi.
- Z dziecmi?! Czy ty... - jak na zlosc przyszla mama i przerwala na rozmowe.
- Pozniej dokonczysz - szepnelam mu do ucha - Mamo nie musialas.- tym razem zrocilam sie do kobiety.
- Nie moge patrzec, jak wy wygladacie. W Londynie na pewno nic nie jecie. Sama skura i kosci.
- Mamo! Jestesmy juz dorosli.
- Niech wam bedzie. Jedzcie, bo wystygnie.
Od czego tu zaczac?! Jak widac Zayn nie ma wiekszych problemow z wybraniem dania. Nabral sobie na talez wszystkiego po trochu.
Wezme sobie salatke.
Nabralam sobie lyzke i wzielam jedna kanapke chleba.
Mama wstala, a wczesniej wziela do reki polmisek z miesem i podeszla do mnie.
- Caly tydzien nic nie jadlas - nabrala mi najwiekszy kawalek miesa - Sama saladka napewno sobie pojesz. - glosno przelknelam sline.
Ten kawalek jest o wiele za duzy jak dla mnie. Uslyszalam chichoty dochodzace za mojego ucha.
- Czy cos cie smieszy? - zapytalam.
Nic nie odpowiedzial tylko dalej sie smial. Jak na mame przystalo podeszla tez do Malika i nabrala mu dwa kawalki miesa. Tym razem ja zaczelam sie smiac.
- Widze, ze musze sie za was wziasc. - usiadla na swoim miejscu.
- Nie trzeba. Damy sobie rade. - opanowalam smiech.
Nie chce codziennie jesc dziesiec sytych dan. O nie. Wielkie dzieki mamo.
- Dlaczego nie jesz? - wyrwala mnie z przemyslen mama.
- Zamyslilam sie.
- Zaynowi smakuje i to bardzo. Prawda?!
- Doskonale pani gotuje.
- Oh.. Dziekuje. Jestes bardzo mily. Chcesz dokladke?! - ponownie wstala z miejsca.
- Kolacja byla wysmienita. Dziekuje wiecej nie.. - nie zdazyl dokonczyc, a na jego talerzu pojawila sie dokladka.
Mamo uspokuj sie!
Nie chce to nie. Nie namawiaj go. Pozniej bedzie go bolal brzuch, a jego jekow moge nie wytrzymac.
- Mamo! - za chwile nie wytrzymam i moj ton nie bedzie taki lagodny jak teraz. - On juz nie chce.
- Dziecko. Mezczyzna wszystko zje co kobieta da mu na talez, a poza tym niech troche przytyje. Na dobre mu to wyjdzie. - usmiechnela sie do nas.
Ja juz nie mam sil zjesc calego miesa. Zjadlam tyle ile potrzebowalam, wiecej nie zmieszcze.
- No to wy jedzcie, a ja posprzatam.
- Pomoge ci. - wstalam.
- Sama dam rade. Ty usiadz i przypilnuj, zeby wszystko zjadl. - zniknela na sciana.
- Nie musisz tyle jesc, ale z drugiej strony przydalo by ci sie kilka kilogramow wiecej. - stwierdzilam.
- Moge juz nie jesc. - prosil.
- Nie! - zaczelam sie smiac. - Musisz troche przytyc.
- Chyba sobie zartujesz?! To ty powinnas bardzo duzo przytyc. - usmiechnal sie.
Ja mam przytyc. Byc tlusta swinia?!
Czy on napewno wie co mowi?!
- Napewno?!
- Tak jak najbardziej. - zlapal na moja dlon i ja pocalowal - To jest moje marzenie. - widzialam w jego oczach radosc.
- Ale i tak to zjesz. - usmiechnelas sie.
Malik wrocil do zjadywania, a ja postanowilam pomoc mamie.
* godzine pozniej
Siedzimy w salonie i ogladamy telewizje. Zastanawiam sie nad tym co Zayn wczesniej powiedzial. Chce, zebym duzo jadla i byla gruba, ale dlaczego? Myslalam, ze mu sie podobam taka jaka jestem. Nie zamierzam zrezygnowac ze swojej figury.
- Zayn mozemy porozmawiac? - zapytalam niesmialo.
- Tak, ale o czym?
- O tym co wczesniej mowiles.
- Byl bym bardzo szczesliwy. - ucalowal mnie w dlon.
- Naprawde. - zdziwilam sie. - Czy na pewno chcesz, abym wygladala.. - jak swinia - byla gruba?!
- Myslalem, ze chcesz byc. - zasmucil sie.
- Nie zartuj sobie. - usmiechnelam sie, a on byl dalej przebity.
- Dlaczego nie chcesz zostac matka?! To jest najlepsze co moze spotkac kobiete. - spojrzal mi w oczy.
Ze co?! Matka?! O czym on mowi?! Czy jemu od samego poczatku chodzilo o to?! Ale jestem glupia. Walnelam dlonia w czolo. Musze dokladniej sluchac, co ktos mowi.
- Przepraszam. Myslalam, ze chodzi ci o cos innego. - usmiechnelam sie do niego przepraszajaco.
- Nic nie szkodzi. - uspokojil sie. - O co ci chodzilo z tym, ze co bedzie, gdy bedziemy przyjezdzac z dziecmi?
Zaczelam sie smiac, bo przypomniala mi sie sytuacja przed obiadem.
- A z tym. - nie moglam sie powstrzymac od smiechu. - Jestem ciekawa ile bedzie musiala gotowac mama, gdy bedziemy miec wlasne pociechy.
Malik sie usmiechnal i pocalowal mnie w usta.
- Musimy kiedys o tym porozmawiac i o innych rzeczach - uwodzicielsko sie usmiechnal.
- Zostaniecie na noc? - przeszkodzila nam mama.
Znowu?! Musimy jak najszybciej stad wyjechac.
- Jeszcze nie wiemy. Raczej dzisiaj nie. - odpowiedzialam grzecznie.
...
----------------------------------------------------------------------------------------
I jak wyszlo?
Podoba wam sie?
Juz zaczynam pisac nastepny rozdzial :)
Jak tam w szkole?
Macie juz jakies oceny?
Ps.
Jesli czytasz skomentuj :D
Moj tt: @kasia763
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz