Instagram

piątek, 30 sierpnia 2013

58# Harry cz.8

Bylyscie dzis na TIU?
A moze wybieracie sie jutro?
Bardzo wam zazdroszcze jesli idziecie :*
Ja nie ide bo nie mialam zarezerwowanego biletu, poniewarz bylam na wakacjach i we Wtorek wrocilam.
Napewno byl swietny <3

Milego czytania :-*

----------------------------------------------------------------------------------------

Poszlismy do kawiarenki. Usiedlismy przy stoliku i zamowilismy po kawalku ciasta czekoladowego. Mojego ulubionego. Kiedy kelnerka przyniesla nasze zamowienie, podziekowalismy jej i z usmiechem na twarzy zostawila nas samych. W ciszy delektowalismy sie ciastem. Chcialam przerwac ta nie zreczna cisze, ale nie moglam. Po kryjomu wpatrywalam sie w jega twarz. Byl zamyslony. Nagle popatrzyl sie na mnie, a jak najszybciej umialam, odwrucilam wzrok. Mam nadzieje, ze nie zauwarzyl jak wlepiam w niego galy!
Poprawilam sie na krzesle i postanowilam spojrzec na niego. Tym razem on spuscil wzrok i skupil sie na swoich palcach. Co jest? Jeszcze nigdy go nie widzialam takiego.. zestresowanego?! Czym sie tak stresuje? Otworzylam buzie i juz mialam sie go o to spytac, ale zamknelam ja spowrotem. Nie wiem dlaczego, ale cos mi mowi, zebym tego nie robila.

***

Co za zbieg okolicznosci. Wlasnie dzis nie daleko kawiarni, w ktorej bylismy jest wesole miasteczko. Nawet nie pamietam kiedy bylam ostatnim razem. Chyba gdzies w przedszkolu. Harry jest spiety. Czuje jego aure gdy kupujemy bilety. Ciagle jest zamyslony i nie reaguje na nic.

- Harry?! - macham mu przed oczami.

Mruga kilkanascie razy i spoglada na mnie. No wrescie juz myslalam, ze nigdy go nie przebudze. Usmiechnelam sie do niego, a on to odwzajemnil. Chcemy sie przpchac przez duzy tlum ludzi, ale nam to nie wychodzi. Patrze sie na Harrego i zdycham nie zadowolona. Natychmiast lapie mnie za reke i ciagnie przed siebie, tym samym wychodzac z tego tlumu.

- To gdzie najpierw? - pyta.

Jak milo.. Pyta sie mnie, gdzie mam ochote pojsc. Jest tu tyle atrakcji, ze nie wiem na co isc najpierw.

- A ty co bys wybral?

Obraca sie do okola, skanujac wszystko dokladnie i stale przede mna.

- Moze.. na kolo mlynskie? - zapytal nie pewnie.

Czy on mi czyta w myslach?! Wlasnie o tym samym myslalam. Zbieg okolicznosci? Niesadze.

- Tez sie nad tym zastanawialam. Idziemy?
- Jasne.

* kilka minut pozniej

Wrescie dostalismy sie na kolo. Byla taka dluga kolejka, ze mnie juz nogi bola i chetnie bym juz usiadla. Mily pan otworzyl na drzwi, a my usiedlismy wygodnie. Co za ulga. Od razu lepiej. Zapielismy pasy, a kolo ruszylo. Powiedziano nam, ze zrobimy 3 okrazenia.

- Jak sie bawisz? - zapytal.

Jest dalej spiety, ale juz mniej niz wczesniej. Patrzy sie w moje oczy i trzyma moja dlon. Czy on sie boji?

- Jest swietnie. Nawet nie pamietam kiedy sie tak dobrze bawilam.
- Ciesze sie. - odwrucil wzrok.

Juz jedno kolko zrobione jeszcze tylko dwa. Katem oka spojrzalam na bruneta. Znow sie nad czyms zastanawia. Nad czy on tak mysli przez ten caly dzien. Dziwnie sie zachowuje. Prawie nic, a nic sie nie odzywa. Co jest grane? Drugie kolko za nami, a on dalej nic. Zero reakcji na moje niezadowolone wzdychania. Postanowilam odwruc glowe w drugi bok, aby na niego nie patrzec i znalesc jeden punkt. Nagle mlyn sie zatrzymal. Strasznie sie przestraszylam, na co scisnelam dlon Harrego. Od razu odwrucil glowe w moja strone i popatrzyl na mnie z troska.

- Nie boj sie.. - chcial cos jeszcze dodac, ale znow zamilkl.

Uparczywie sie na mnie wpatrywal i nad czyms intensywnie myslal. Znowu!

- Nie boje sie, bo emm.. - mialam mu powiedziec, ze przy nim czule sie bezpiecznie, ale tego nie zrobilam. - Boisz sie wysokosci? - zmienilam temat.

Ponownie na mnie spojrzal i sie usmiechnal.

- Wysokosci? - powtorzyl - Nie. - nad czym on tak mysli?
- Aha.. Czy cos sie stalo? - zapytalam niepewnie.
- Nie.
- Napewno?
- Tak.

Zaczelam sie smiac, na co on dziwnie sie na mnie popatrzyl. Rosmieszyla mnie jego mina i zaczelam sie bardziej smiac.

- Co cie tak smieszy?
- Nie, nic. - dalej walczylam ze smiechem.
- Przeciesz widze. - podniosl lewa brew do gory.
- No dobra. - opanowalam smiech i kontynulowalam - Dziwnie sie zachowujesz dzisiaj. Tak inaczej. Przez caly czas masz glowe w chmurach. Sadzilam, ze spedzimy milo dzien, a ty.. Nie jestes soba. - spojrzalam na Stylesa - Co sie stalo? Dlaczego stanelismy? - zmienilam ponownie temat.

Zdezorientowany chlopak spojrzal w dol, a nastepnie na boki. Mysle, ze zapomnial, ze sie zaczymalismy. Wcale sie nie dziwie. Wylacza swoj mozg i czule sie jakbym byla tu sama. Stoimy w miejscu juz chyba z pol godziny. Co sie stalo?

- Nie wiem. - i po raz kolejny sie wylaczyl.
- Wkurza mnie. - szepnelam do siebie.
- Naprawde? - posmutnial.

O kurka wodna, czy ja to powiedzialam na glos? Musze cos wymyslic, zeby sie nie obrazil. Jest smutny kurde.

- Ale co? - udawalam, ze nie wiem o co mu chodzi.
- Czy wkurzam cie? - przekrecil sie bokiem do mnie, tak ze stykalismy sie kolanami.
- Nie, a dlaczego tak sadzisz.
- No bo powie.. - przerwal - Zapomnij. - puscil moja dlon i wrucil do poprzedniej pozycji.

Co mu sie dzieje? Zachowuje sie jak baba w ciazy. Co minuta zmiana humoru. Jak nie zamyslony to sie smieje, albo jest smutny. Co go gryzie? Wyciagne to z niego.

- Co cie tak dobija? - Zapytalam.
- Chcesz wiedziec? - odpowiedzial pytaniem na pytanie.
- Tak.
- Ale na pewno?
- Harry???!!! - krzyknelam
- To jest bardzo wazne..
- Co takiego?
- To jest zwiazane z toba. - zlapal cie za dlonie i przekrecil przodem do ciebie. - Bo chcialem ci powiedziec...

----------------------------------------------------------------------------------------

I jak sie podoba?
Mysle, ze mi wyszlo. Chyba.

Jak myslicie?

Zostawcie komentarz ;*

Brak komentarzy: