I jest oczekiwana 19 czesc.
Wieczorem dodaje wiec jutro tez o tej samej porze dodam.
Tylko zastanawiam sie czy o Zaynie, czy o Harrym.
Mniejsza z tym. :P
Milego czytania <3
Aww...
--------------------------------------------
Odwrucilas sie, aby to sprawdzic, a tam oczywiscie Malik, cos szperal w lazience.
- Przynieslam lod. - podeszlas blizej. - Co tu robisz? Powinienes lezec.
- Juz sie klade. - pocalowal cie.
Polozyl sie na lozku, a ty podalas mu lod.
- Podoba ci sie? - zapytal.
- Tak jest piekna. Skad ja masz?
- Kiedys ja kupilem, ale nie bylo okazji zeby ci ja dac. - usmiechnal sie do ciebie, a ty odwzajemnilas tym samym.
- A co robiles w lazience? - zapytalas.
- Nic.
- Napewno!
- Tak.
Nachylilas sie nad nim i podarowalas mu calusa w usta.
- Chodz. - pokazal na wolne miejsce obok siebie.
Bez wachania polozylas sie kolo narzeczonego i wtulilas sie w niego, a on cie mocno objal. Lezeliscie tak bez ruchu do momentu, gdy telefon Malika zadzwonil. Wziol go do reki i popatrzyl na wyswietlacz. Automatycznie pojawil sie mu banan na ustach. Odsunal sie od ciebie i odebral telefon.
- Tak slucham... Wiesz co idziemy na imprezke... Tam gdzie zawsze... Mozecie... Tak na pewno... Ok... Do zobaczenia... - rozlaczyl sie.
- Kto dzwonil kochanie? - zapytalas.
- Perrie. - usmiech nie schodzil mu z twarzy.
- Jaka Perrie? - krzyknelas.
- Kochanie nie chce sie klucic.
- Ja tez nie, ale mi odpowiedz kim jest Perrie? - tym razem spokojnie zapytalas.
- Pamietasz ten zespol "Little mix"?
Pokiwalas glowa na tak.
- No to jedna z nich to Perrie. Bedziesz miala przyjemnosc ja poznac i reszte zespolu. - podszedl do ciebie i cie pocalowal.
Nie spodobalo ci sie to. Na samom mysl o jakiejs Perrie zaczyna cie bolec glowa, ale dla Zayna postarasz sie udawac, ze sie z tego cieszysz. Przeciesz sie 'chyba' tylko przyjaznia. To dla niego bardzo wazne. Dlaczego? Nie masz pojecia. Masz nadzieje, ze nie odbierze ci twojej jedynej milosci.
- To super. - udawalas. - Na ktora mamy tam byc?
- Spokojnie zdarzymy. - pocalowac cie.
- Kochasz mnie? - spojrzalas mu gleboko w oczy.
- Glupie pytanie. Oczywiscie, ze tak. - pocalowal cie namietnie. - Moze bysmy dokonczyli to co kiedys nie dokonczylismy? - polozyl dlonie na twojej tali.
- Mozesz jasniej. - oplotlas rekami jego szyje.
- Pragne cie. - szepnal ci do ucha.
Zaczal calowac cie po szyji.
- Zayn.. Nie.. - odsunelas sie od niego.
- Co sie stalo? - podszedl blizej ciebie i zlapal cie za reke.
- Nie nic sie nie stalo. Tylko.. Nie teraz.
- Ok rozumiem. No to moze po imprezce?
- Zobaczymy jak sie bedziesz zachowywal. - pocalowalas go i sie odsunelas. - Powinienes juz isc.
- Wyganiasz mnie?
- Nie oto chodzi. Tylko chcialabym sie pomalu zaczac szykowac.
- Ok. Juz mnie nie ma. - pocalowal cie w policzek. - przyjdz do mnie jak bedziesz gotowa. - poscil ci oczko.
- Przyjde.
Zamknal za soba drzwi, a ty udalas sie do lazienki sie wykompac. Umylas sie starannie wlosy i cale cialo, wydepilowalas sobie nogi i pod pachami. Wyszlas z pod prysznica izaczelas sie wycierac. Jeden recznik zalozylas na wlosy, a drugim owinelas sie wokolo. Twoja uwage przyciagnelo cos blyszczacego w twojej kosmetyczce. Podeszlas blizej i zauwarzylas naszyjnik z diamentem. Domyslilas sie, ze napewno polozyl go tutaj Malik, ktory wczesniej ty chalasowal. Napewno szukal dobrego miejsca do schowania.
Wyciagnelas potrzebne kosmetyki i zaczelas sie malowac. Zrobilas sobie nie za lekki i nie za mocny makijaz. Wysusylas wlosy i uzozylas je w jakiegos koka. Wyszlas z lazienki i podeszlas do lozka na ktorym lezala przygotowana wczesniej sukienka. Zalozylas ja i wysokie czarne buty na obcasie. Wzielas jeszcze czarna torebke i wlozylas do niej blyszczyk, telefon i znaleziony wczesniej naszyjnik. Wyszlas z pokoju i zapukalas do pokoju na przeciwko.
- WOW.. Pieknie wygladasz kochanie. - pocalowal cie w usta. - Brzoskwinia, moja ulubiona. - usmiechnal sie.
- Ty tez bosko wygladasz. - pokazalas rzad bialych zebow.
Weszlas do srodka i usiadlas na lozku. Przygladalas sie jak mulat chodzil z jednego do drugiego pokoju.
- Czego szukasz kochanie?
- Nic nie szukam. - stanal.
- Jak nie szukasz, jak chodzisz z mojego pokoju do twojego i wspowrotem.
- Dobra.. - podszedl blizej ciebie. - Chyba cos zgubilem.
- Co takiego? - zaczelas szperac w torepce.
- Wydawalo mi sie, ze... - popatrzyl sie na ciebie.
Wyciaglas z torebki naszyjnik.
- Tego szukales?
- Tak... To znaczy nie..yyy tak. - podrapal sie po glowie.
Podeszlas do niego i go pocalowalas.
- Jest piekny.
- To ty jestes pienka.
- Nie jestem.
- Jestes. - pocalowal cie namietnie.
Podalas mu naszyjnik, odwrucilas sie tylem, a on go ci zalozyl. Pocalowal cie w szyje i obrucil cie wokolo.
- Dobra.. Teraz jestes najpiekniejsza kobieta na swiecie.
Juz mieliscie sie pocalowac, gdy nagle Louis krzyknal
- Zayn pospieszczcie sie!
- Niech to! - krzyknal. - Po weselu przeprowadzamy sie do innego domu. - usmiechnal sie.
- Zayn nie za szybko troche.
- Czyli? - zdziwil sie.
- Juz myslisz o mieszkaniu, a nawet nie rozmawialismy jeszcze o slubie.
- No wiem kotku, ale nie mozemy nawet pobyc sami.
- Mam pomysl. No to moze zostaniemy w domu?! Co ty na to? - mialas nadzieje ze sie zgodzi.
- Dzisiaj nie. Dzis jedziemy sie zabawic. - zlapal cie za reke i pociagnal za soba.
Zeszliscie ze schodow, a wzrok pozostalej czworki rzucil sie na was.
- Wow!!.. - krzykneli na raz.
- Ale sliczna! - krzyknal Niall.
- 'Mamo' ale wyladnialas. - oznajmil Harry
- Mowilem. - spojrzal na ciebie Malik.
- Mowiles. - pocalowalas....
--------------------------------------------
<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
Czytasz=komentarz.