Czesc 10 Zayna :*
--------------------------------------------
Na lotnisku czekali na was chlopcy.
- No wrescie, ile mozna czekac? - zaczal Liam.
- Co tak dlugo was nie bylo? - spytal Horan.
- Niall chyba co robiliscie?! - zaczal sie smiac Harry.
- Harry.. A ty tylko o jednym. - zaczal sie nabijac Zayn.
Usiedliscie na krzeslas i czekaliscie w ciszy.
- Chlopaki, a gdzie wasze dziewczyny? - przerwalas cisze.
- Czekaja na nas w Londynie. - wypowiedzieli chorem Liam i Louis.
- A ja mialem, ale zerwala ze mna. - zasmucil sie Harry.
- A ty Niall? - zapytalas.
- Jeszcze nie znalazlem tej jedynej, ale Zayn tak. - usmiechnal sie do nas bladyn.
- Tak to prawda. - pocalowal cie Malik i mocno przytulil.
* 21:30
- Ej chlopaki patrzcie, ktora godzina. Chodzmy juz po malu. - zarzadzilas.
- Dobrze mamusiu. - rzekl Harry.
Zaczelas sie smiac razem z chlopakami z Hazzy, a on dolaczyl do was.
* pol godziny pozniej.
Wchodzimy do samolotu.
- Zayn jaki on ogromny. Ja sie boje. - zlapalas go za reke.
- Nie boj sie. Wszystko bedzie dobrze. - mocno cie przytulil.
- Piewszy raz lecisz? - zapytal Niall.
- Tak! - oznajmilas.
Usiadlas kolo okna, aby podziwiac krajobraz, w srodku Zayn, a kolo niego Niall. Po drugiej spronie od okna Harry, Louis i Liam.
- Prosze zapiac pasy. - glos rozchodzil sie po calym pokladzie.
Zrobiliscie to co wam kazali i popatrzylas sie na Zayna.
- Kochanie nie denerwuj sie. - szepnal ci do ucha.
- Boje sie. - zlapalas go za reke.
- Wszystko bedzie okej. - pocalowal cie w usta.
- Nie martw sie. Zayn jest przy tobie. - pocieszal Niall.
- Jakie to uczucie leciec samolotem? - zapytalas nazeczonego.
- Niesamowite. Na poczatku czujesz jak twoje cialo wchodzi i siedzenie, pozniej nic, normalnie. Mozesz chodzic itp. Ale na koncu jest najlepsze przy ladowaniu... - opowiadal zafascynowany mulat.
- Przestan. - krzyknelas.
- Co sie stalo? - zapytal zmartwiony.
- Nie powinnam pytac. Przez ciebie sie teraz bardziej boje. - przytulilas sie do niego.
- Nie musisz sie bac. Przeciesz sie nie rozbijemy. Chyba!? - zastanowil sie brunet.
- Zayn... - pisnelas.
On sie usmiechnal i cie pocalowal.
- Wychodze.. Przepraszam nie moge. Za bardzo sie boje. - zaczelas sie przepychac.
- Nigdzie nie pojdziesz. - zlapal cie za reke.
- Drzwi sa juz zamkniete, a za chwile startujemy, wiec lepiej siadaj i sie zapnij. - dodal Liam.
Zrezygnowalas. Usiadlas na swoim miejscu i ponownie zlapalas Zayna za reke.
- Kocham cie. - szepnal ci do ucha.
Ty sie usmiechnelas i poczulas sie o wiele lepiej, ale to nie trwalo dlugo. Silniki maszyny zostaly wlaczone, a ty znowu zaczelas panikowac. Poczulas jak samolot sie cofa. Nastepnie do przodu coraz szybciej i szybciej. Zamknelas oczy i scisnelas mocniej dlon mulata.
- Kochanie otworz oczy. - uslyszalas znany ci glos.
- Nie bo sie boje. - jeszcze mocniej zacisnelas dlon.
- Juz lecimy. - oznajmil.
- Juz. - otworzylas oczy i spojrzalas w okno.
- Ale wysoko. - zaczelas.
- Bedziemy jeszcze wyzej. - usmiechnal sie przystojniak.
- Co? - zdenerwowalas sie.
- Przepraszam nie chcialem.
- Nic sie nie stalo. - pocalowalas go w policzek.
- Chcecie cos do picia? - zapytal Horan.
- dwie gorace czekolady. - poprosil Malik.
- Skad wiedziales? - zdziwilas sie.
- Dobrze cie znam. Zawsze jak bylismy mali to pilismy czekolade. Pamietasz?.
- Tak i to bardzo dobrze. - usmiechnelas sie.
Stiuardesa przyniesla napoje i zapytala sie czy chcemy cos do jedzenia. Ty razem z Zaynem nic nie zamowiliscie. Natomiast Horan wykupil prawie cala lodowke.
- Niall ty to sam zjesz? - zapytalas zaskoczona.
- Tak. To jest moja kolacja. - obrzeral sie bladyn.
Polozylas glowe na ramieniu Zayna i usnelas.
* 2 godziny pozniej.
- Kochanie wstawaj! - budzil cie Malik.
- Jeszcze chwila mamo. - otworzylas oczy i po chwili je zamknelas.
- Spiochu wstawaj. - krzyknal, ale to na nic.
Ty dalej slodko spalas.
- Na raz, dwa, trzy. - krzyczeli chlopcy.
- Aaa... Jaka zimna. Co wy do cholery wyprawiacie? - krzyczalas.
- Juz wyladowalismy. - podal ci recznik Harry.
- Jestem cala mokra przez was. Jestescie nienormalni. - wycieralas sie.
- Przepraszamy, ale nie moglismy cie obudzic. - tlumaczyli sie.
- Juz dobrze. Chodzmy do domu. - ziewnelas.
Wyszliscie ze samolotu, a na parkingu czekala na was limuzyna. Weszliscie do niej i roszyliscie. Polozylas znowu glowe na ramieniu ukochanego i znowu zasnelas.
....
--------------------------------------------
Czytasz=koment
1 komentarz:
Czekam na kolejną część<3
Prześlij komentarz