Milego czytania. :)
--------------------------------------------
- Zayn gluptasie przestan!
- Nie chcesz byc ze mna, rozumiem. Nie bede ci wiecej zawracac glowy. - odwrucil zwrok.
- Zayn zle mnie zrozumiales. - lzy zaczely sie gromadzic w twoich oczach.
- Dobrze cie zrozumialem.
- Chyba nie. Popatrz sie na mnie. - lzy zaczely ci splywac pojedynczo po policzku.
On znowu popatrzyl sie na ciebie i otarl twoje lzy.
- Nie placz. Wiem, ze nie chcialas mnie zranic...
- To ty mnie zraniles. - przerwalas mu.
- Jak to? Czym? - zapytal zaskoczony.
- Wlasnie tym.
- A dokladnie? - zadal kolejne pytanie.
- Jestes uparty, nie da ci sie nic wytumaczyc. Wyciagasz pochopnie wnioski. Nawet nic jeszcze nie powiedzialam, a ty juz mowisz, ze za ciebie nie wyjde, choc bardzo tego pragne. - poszlas w strone wyjscia.
- Co powiedzialas? Jak to? - zlapal cie od tylu.
Ty sie odwrucilas do niego przodem i powiedzialas.
- Chce i to bardzo zostac twoja zona, ale nie jesten pewna, czy to odpowiedni moment. - znowu zaczelas plakac.
On cie przytulil i szepnal do ucha.
- Zostaniesz Pania Malik? - popatrzyl ci sie w oczy.
- Tak zostane! - pocalowaliscie sie czule.
Zalozyl ci pierscionek na serdeczny palec i znowu cie pocalowal.
- Jaki sliczny! Dziekuje. - zachwycilas sie.
- Nie ma za co. Dla ciebie wszystko. - przytulil cie mocno.
- Wracamy do domu? - zapytalas.
- Az tak ci sie spieszy?
- Nie tylko jestem troche glodna.
- No to zapraszam cie na kolacje.
- Nie zapomniales o czyms? - podnieslas lewa brew do gory.
- Nie.. Raczej nie, a o czym mialem pamietac?
- Musisz dzisiaj jechac do Londynu.
- O ku... Zapomnialem. Poprawka my musimy jechac. - poprawil cie mulat.
- Jedzmy szybko do domu. Spakujemy sie, a miedzy czasie zamowimy pizze. Co ty na to? - zapytalas.
- Jestem za. - wzial cie za reke i wyszliscie z budynku.
* kilka minut pozniej.
- Zayn otworz drzwi. To pewnie dostawca. - krzyknelas
- OK! - odpowiedzial szybko.
Wyciagnelas ciuchy z szafy i zaczelas je przegladac. W drzwiach stanal Malik i uwaznie ci sie przygladal.
- Daj gryza! - popatrzylas sie w strone ukochanego.
On podszedl do ciebie i zaczal cie karmic. Ty tez wzielas kawalek i karmiliscie sie nawzajem.
- Pomysl. Juz tak bedzie zawsze! - przytulil cie.
- Tak zawsze przed wyprowacka bedziemy jesc pizze. - zasmialas sie, a on do ciebie dolaczyl.
- O, ktorej mamy samolot? - zapytalas.
- O 22:00. Jeszcze mamy duzo czasu. - pocalowal cie.
- To dobrze, bo nie moge sie zdecydowac jakie ciuchy mam ze soba zabrac.
- We wszystkim wygladasz doskonale. - oznajmil.
- Oo.. Jaki ty jestes slodki i ..
- Przystojny. - przerwal ci usmiechajac sie.
- I skromny. - zaczelas sie znow smiac.
- Uwielbiam jak sie smiejesz.
Przytulilas sie do niego, a nastepnie wzielas kolejny kawale pizzy.
* pol godziny pozniej.
- Czy wszystko wzielas? - zapytal.
- Nie. Jeszcze kosmetyczka i kilka potrzebnych rzeczy i mozemy jechac.
Wzielas rzeczy i probowalas wlozyc je do walizki.
- Zayn chodz mi pomoz. - krzyknelas
On przyszedl do ciebie i probowaliscie razem zasunac walizke. Na szczescie szybko sie z tym uporaliscie. Wychodzac z domu porzegnalas sie z mama.
- Mamo musimy juz jechac. - przytulilas sie do niej.
- Tak wiem corciu. Tylko nie placz. Wszystko bedzie dobrze. Nie dlugo sie zobaczymy. - pocieszla mama.
Ale to na nic sie nie zdalo. Zaczelas jeszcze bardziej plakac.
- Jedzcie juz bo sie spoznicie.
- Pa mamo, kocham cie. - pocalowalas mame w policzek.
- Dbaj o moja corke Zayn. - poprosila.
- Tak bede. Dowidzenia - pozegnal sie.
- Zegnajcie. Niech wam sie tam wiedzie. - wyszliscie z domu.
Wlozyliscie walizki do bagaznika i weszliscie do samochodu.
- Nie placz kochanie. Wszystko bedzie wporzadku. - przytulil cie.
- Dziekuje, ze jestes przy mnie.
- I zawsze bede. - pocalowal cie i ruszyliscie w strone lotniska.
....
--------------------------------------------
Czytasz=koment.
1 komentarz:
fajny*.*
Prześlij komentarz