Instagram

wtorek, 23 kwietnia 2013

35# Zayn cz.17

Nie wiem czy sie spodoba, ale dodam.
Czesc 17 Zayn <3
Milego czytania

--------------------------------------------

- Jak to? - lzy zaczely ci sie gromadzic w oczach.
- Kochanie! - dotknal cie po policzku.

Odeszlas od niego i poszlas na balkon. Wkurzylas sie na niego. Myslalas, ze jestescie razem, a on co? A on mowi, ze nie jestescie razem. Zauwarzylas paczke papierosow Zayna. Automatycznie wzielas jednego do rak i zapalilas go. Nigdy tego nie robilas. Brzydzilas sie nimi, ale nadszedl czas, aby sprobowac jak to smakuje. Zaciagnelas sie i zaraz wydusilas to z siebie. Zaczelas kaszlec.

- Co ty wyprawiasz? - podszedl do ciebie Malik.

Chcial cie przytulic, ale szybko sie od niego odsunelas.

- Co sie stalo? - zapytal.
- Jeszcze sie pytasz?! - popatrzylas sie na niego.

Mialas w oczach pelno lez.

- Powiedz mi. Co sie stalo? Co zrobilem nie tak?
- Ty wszystko robisz nie tak. - odlozylas papierosy i weszlas do srodka.
- Wszystko w porzadku? - zapytali pozostali.

Ty nic sie nie odezwalas tylko poszlas do swojego pokoju.

* oczami Zayna.

Nie wiem co sie stalo (t.i.). Zachowuje sie od dzis dziwnie. Od tej pory, kiedy przeczytala gazete stala sie dziwna. Zaczela palic, stala sie obrazliwa, plakala. Naprawde nie wiem co je sie stalo. Powiedzialem tylko, ze nie jest moja dziewczyna. Nawet nie dokonczylem zdania, a ona sie wkurzyla. Przecierz jest moja narzeczona, a nie dziewcczyna. Musze do niej isc dowiedziec sie co sie stalo. Napewno wziela to do siebie. Musze jej wszystko wytumaczyc.
Skonczylem palic papierosa i weszedlem do srodka.

- Ej co sie stalo? - zapytal Liam.
- Nie wiem. Ide z nia porozmawiac. - oznajmiles.

Poszles do gory i bez pukania weszlas do jej pokoju.

- Kochanie co ty wyprawiasz? - zapytales.
- Nie nazywaj mnie tak. - krzynela.
- Ale... - przerwala ci brunetka.
- Zadne ale. Wyprowdzam sie.
- Jak to? Dlaczego? - zdziwiles sie.
- Nie mow, ze nie wiesz. Myslalam, ze jestes madrzejszy. - probowala wyjsc, ale jej przeszkodziles.
- Nigdzie nie pojdziesz. - zlapales ja tak, ze nie mogla sie wydostac z twoich objec.
- Posc mnie. - krzyknela.
- Ok, ale stad nie wyjdziesz bez wyjasnien. - poscil cie
- Dobra. - usiadla na lozku. - Gadaj.
- Kochanie co ci sie stalo. - usiadles obok niej
- Nie nazywaj mnie tak juz wiecej. - odsunelas sie od niego.
- Przepraszam. Wytlumacz mi co sie stalo.
- Dobrze wiesz o co chodzi.
- Wlasnie, ze nie wiem. Oswiec mnie.

Wstala i wziela walizki do reki.
- Musze juz isc - oznajmila.
- Gdzie pojdziesz, do kogo?
- Nie twoj interes. - wkurzyla sie.
- Wlasnie, ze moj.
- Nie, nie twoj. - krzyknela.
- Uspokuj sie porozmawiajmy spokojnie. - podszedles do niej.

Zlapales ja za dlon, ale uciekla na lozko.

- Nie mamy o czym rozmawiac. Nie jestesmy juz razem. - opuscila glowe w dol.

Wiedzialem, ze zaczela plakac. Opuscila glowe, abym tego nie widzial.

- Nie placz. - usiadl obok ciebie. - Kto ci tak powiedzial?
- Ty. - wydusila z siebie.
- Jak to ja!? Kiedy?! - podnioslem jej glowe do gory.

Popatrzylismy sobie gleboko w oczy. Plakala..

- Dzis rano.
- Nic takiego nie powiedzialem.
- Jak to nie jak tak. Powiedziales czytuje: Ale przeciesz nie jestes moja dziewczyna.
- Nie rozumiesz.... - przerwala ci.
- Wszystko jasne. Nie kochasz mnie, chciales mnie tylko wykorzystac... - zaczela jeszcze bardziej plakac.
- To nie prawda. Pozwul mi wszystko wytumaczyc.
- Twoj czas sie skonczyl.
- Prosze.. - spojrzalem jej gleboko w czy.

* oczami (t.i.)

Nie nawidze go. On chcial mnie tylko wykorzystac i jeszcze klamie. Nie wybacze mu tego juz nigdy. Popatrzyl sie na mnie tymi pieknymi oczami. Przez chwile mnie zahipnotyzowaly, ale na krotko.

- Masz dwie minuty. - powiedzialas stanowczo.

Wytarlam lzy i zaczelam uwarznie go sluchac.

- To nie tak jak myslisz, moze powiedzialem tak, ale przez to, ze nie jestes juz maja dziewczyna.... - przerwalas mu
- Wiedzialam. - wstalas z lozka.
- Jeszcze nie skonczylem. Usiadz. - zrobilas to co ci mulat kazal.
- Nie jestes juz moja dziewczyna, tylko narzeczona. - usiadl obok ciebie. - Przepraszam, ze to zle zrozumialas.. - tlumaczyl sie.

Nie wiedzialas co sie dzieje. On cie kocha i zawsze bedzie, a ty tak go potraktowalas. Zrobilo ci sie naprawde glupio.

- To ja przepraszam. - wydusilas z siebie.
- Nie musisz przepraszac. - obja cie.
- Dobrze, ze jestes przy mnie. - pocalowalas go w usta. - Kocham cie.
- Ja ciebie bardziej.
- Wiem to.

Chwile tak posiedzieliscie wtuleni w siebie, calujac sie itp. Przypomnialo ci sie, ze nie jedliscie jeszcze sniadania. Postanowiliscie isc cos zjesc.

- Pogodziliscie sie juz. - spytal Liam, ktory konczyl sniadanie.
- Tak, juz wszystko dobrze. Prawda kochanie. - pocalowal cie.
- Tak to prawda. - wtulilas sie w niego.
- Napewno jestescie glodni. Siadajcie przyniose wam kanapki. - Niall poszedl do kuchni.

* po sniadaniu.

- Niall to bylo pyszne. - oznajmilas.
- Dziekuje, chociasz jedna osoba to docenia. - zasmiali sie.
- Macie jeszcze ta gazete? - zapytalas.
- Tak, gdzies tu jest. - rozgladal sie Louis.
- A po co ci ona potrzebna? - zdziwil sie mulat.
- Chce zobaczyc jak wyszlismy na zdjeciach. - usmiechnelas sie.
- Trzymaj. - wreczyl ci gazete Harry.

Spojrzalas na okladke i zaczelas sie smiac.

- Z czego sie smiejesz? - podszedl blizej Liam.
- Patrzcie na to zdjecie. Glupio na nim wyszlam.
- Wlasnie, ze nie. Wychodzisz lepiej na zdjeciach niz na. - zasmucil sie Louis.
- No nie przesadzaj. Nie kazdy jest fotogeniczny jak wy. Ja na przyklad nie jestem.
- Wlasnie, ze jestes. - objal cie Malik. - Ktore ci sie najbardziej podoba?
- Hmm... Chyba to. - pokazalas palcem na zdjecie.
- Ale przeciesz cie na nim wogule nie widac. - zdziwil sie Niall.
- No wlasnie, ale Zayn bosko wyszedl. - spojrzalas na niego.

On sie troch zarumienil, spojrzal ci w gleboko w oczy i przegryzl dolna warge.
...
--------------------------------------------

Aww...
Kocham to jak on przegryza dolna warge <3
I jak wyszlo?

<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

Czytasz=komentarz.